Zapraszamy na wydarzenia
Brak wydarzeń tego typu
Ranking Aktywności Sołectw
2013-06-17
Pogoda zaczęła nas rozpieszczać – ludzie ruszyli, by nacieszyć się przyrodą. Popularnie mówi się „jedziemy na zieloną trawkę”. A jak to wygląda w praktyce? Wsiadamy w auta, kłady -najlepiej na stojąco i głośno żeby wszyscy widzieli, że jedzie macho, ścigacze – najlepiej z wyciem silnika. Jeśli chcemy popatrzeć na przyrodę to jak najbliżej, żeby nogi się nie zmęczyły. Dojeżdżamy a właściwie wjeżdżamy na trawę, skwerek, chodnik i mamy życzenie by trawa była skoszona, chodnik posprzątany, a jak już wysiądziemy to niech koniecznie nad nami przelecą ptaki i zaśpiewają bo po to przyjechaliśmy.
W Rudzie Milickiej jak tylko słonko zaświeci mamy takich macho w każdy weekend. To nic, że na początku wsi mamy parking z prawdziwego zdarzenia ze skoszoną trawą, ławkami i stołami. „Goście” chcą pod wiaty. Ładują się swoimi samochodami na trawnik pomiędzy świeżo posadzonymi drzewkami (szczęśliwie przewiązanymi czerwoną taśmą). Wyciągają ze swoich wspaniałych aut kiełbaski zapakowane w worki plastikowe, plastikowe butelki, ciastka w pudełkach i inne akcesoria związane z wyjazdem na „zieloną trawkę”. Robią dwa kroki pod nasze wiaty – bliżej stanąć się nie dało bo ci bezmyślni mieszkańcy ogrodzili krąg ogniska wystającymi kamieniami. Nic to, że otwierając drzwi zmiatają nimi nasze świeżo posadzone sosenki. Myślą: „no oni przynajmniej wykosili trawę, nawet ładnie tu”. Biorą na ognisko przygotowane przez naszych mieszkańców drzewo i dziwią się, że nie ma zapałek i podpałki. Oczywiście nikomu nie przyjdzie do głowy, że to może cudze i nie wypada bez pytania – „przecież mają las i samo im wyrosło. Pieką te swoje kiełbaski, piją soki, odwijają ciasto no i zapominają o opakowaniach – przecież „ktoś tu sprząta”.
Ostatnia „wycieczka” łaknąca piękna przyrody zaparkowała jak na zdjęciach, a na moją uwagę, że przecież stoją na trawniku, że nasze drzewka, że sami to wszystko robimy, jeden z kierowców powiedział: „w zasadzie to nie ma tu parkingu, niech się pani nie martwi, będę uważał przy wyjeździe”. No fakt, dla tego pana i jemu podobnych nie zrobiliśmy parkingu a teraz nie wiemy, czy jeśli napiszemy na tablicy, że wjeżdżać na trawnik nie można, a drzewo stanowi własność mieszkańców, to czy tacy turyści przeczytają instrukcję, a jeśli nawet, to czy będą musieli do tej instrukcji podjechać samochodem, a może będzie kłopot z czytaniem ze zrozumieniem. LUDZIE!!! MYŚLENIE NIE BOLI.