Zapraszamy na wydarzenia
Brak wydarzeń tego typu
Ranking Aktywności Sołectw
2011-11-09
Poranek listopadowy w babie lato strojny…
Babie lato spóźnione tego roku, przybyło wraz z Listopadem by pajęczymi nićmi osnuć pola, łąki i ogrody… Ostatnie ciepłe chwile otulają słoneczną aurą ludzi, zwierzęta i rośliny, napełniając energią na długie, zimne i słotne dni, które niechybnie nadejdą, czając się tuż za pajęczynami złudnej ciepłoty… Pierwszy listopadowy poranek na moim skrawku ziemi…
Zastukało słonko bladym promykiem w małe okienka uśpionego domostwa. Czas na kawę…
Skrzypnęły drzwi, a na ganek, jak każdego ranka, wyszła kobieta. Za parę minut pojawi się również zadbana krasula w porannym rytuale wodopoju po drugiej stronie rzeczki. Budzący się dzień witają delikatnym gruchaniem cukrówki, a szczeknięcia psich pozdrowień co i rusz przerywają ciszę, choć dziwnie nie mąci to wszechobecnego spokoju…
Czas na spacer po bezmiarze łąki rozciągającej się tuż za domem. Pod nogami szeleszczą złote liście opadłe z klonów i słychać miarowe uderzenia skapujących z drzew kropel porannej rosy, a czerwone kalosze zaczynają błyszczeć wilgocią, przystrojone w mozaikę drobnych źdźbeł traw i liści, uparcie czepiających się mokrych powierzchni. W lekkich podmuchach wiatru, opadające liście wirują w odwiecznym tańcu zmieniającej się pory roku
Przystając na skraju ogrodu, spoglądam przed siebie… Ogromna połać pola wita kępami traw i zielonym dywanem porostów i niskopiennych roślin wczepionych w piaszczyste podłoże…
Gdzieniegdzie, sosny samosiejki pysznią się zielonością, jagody głogowe błyskają czerwienią dla ptaków, a trawy, jeszcze ciężkie pod kroplami wilgoci i posklejane pajęczynami, przyciągają wzrok pięknem zamierającego życia…
Z pobliskich stawów dobiega gęganie wodnego ptactwa, wywołując nostalgiczne wspomnienia pozostawione po drugiej stronie oceanu.
Tyle lat w odległym miejscu, by móc powrócić do gniazda, z którego było się zmuszonym poszybować w świat. Pełne koło… Jak to wszystko w życiu się zaokrągla. Tworzymy kręgi by w nie wchodzić, zdobywać życiowe szlify, uczyć się siebie i innych w relacjach, by w końcu po przejściu wszystkich etapów rozpocząć nowy rozdział życia i stworzyć nowy krąg.
Kanadę do dziś słyszę w szumie gęsich skrzydeł, w tęsknym nawoływaniu Loonie i odgłosach indiańskich bębnów, czuję ją w zapachu żywicznych cedrów…
Ale sercem zapuszczam korzenie w moim miejscu na Ziemi, skąpanym w misternych wzorach pajęczyn, pachnącym lipowym miodem i palonym drewnem, rozświetlonym płomieniem ognia z kominka, otulonym szemraniem Polskiej Wody, leniwie płynącej przy domu.
Sercem wrastam w piaszczyste połacie pola, na którym już niedługo wyrośnie przyjazny las i owocujący sad.
że dziś, tylko bukiet z jesiennych traw jest zwiastunem nadchodzących zmian i realizacji marzeń.
dziś, z sercem pełnym miłości i pokory wobec życia, podziwiam upór bobrów w wycince przyrzecznych drzewek... może powstanie z nich kolejna budowla. DOM.
Katarzyna Georgiou